sobota, 25 maja 2013

W czasie deszczu dzieci się nudzą...

Co tu robić, gdy za oknem leje i nikt nie ma ochoty wystawiać na dwór nawet czubka nosa?
My z Gabrynią dzisiaj rozmawiałyśmy, śpiewałyśmy, bawiłyśmy się telefonem, rysowałyśmy, ale też bawiłyśmy się naszymi sylabkami:)


Gabrynia dostała list:) Co prawda, pisałam go ja, ale obie udawałyśmy, że autorem jest Tom :)




Gabrysia często jak opowiada jakiś wierszyk, albo śpiewa piosenkę i nie pamięta dokładnie słów (które się rymują) to opowiada po swojemu i rymy znikają. Więc dzisiaj bawiłyśmy się w czytanie i rymowanie:)
Tutaj połącz rymy:)




Moja współlokatorka-studentka architektury dała mi trochę "pianki", która w modelach pełni rolę ścian i podłóg i sufitów:) Fajne, bo sztywne, lekkie, łatwo się po tym pisze i łatwo się kroi i przykleja:) Dzięki temu mała dzisiaj układała puzzle:



Czytanka, w której trzeba po przeczytaniu zweryfikować prawidłowość opisu do obrazka:)


W kolejnej też trzeba było wybrać odpowiednią odpowiedź:)

Bo my się w czasie deszczu nie nudzimy:D


A w okienkach ciepło witam W pogoni za E.:)

wtorek, 21 maja 2013

Nasze początki

Jak czytam wpisy na blogach mam uczących czytać dzieci, to muszę stwierdzić, że u nas właściwie największe trudności to odczuwałam ja, a Gabrynia z przyswajaniem sylab radziła sobie "nieźle" Chociaż mnie wydawało się często inaczej;)

W pewnym momencie stwierdziłam, że nauka literek w ogóle nie działa, nie robi nic dobrego, że trzeba znaleźć coś lepszego, poszukać w internecie może czegoś co jej pomoże. I trafiłam na prof. Cieszyńską i czytanie sylabami. Zaczęłam czytać, szukać i oglądać co się da, aby przygotować się teoretycznie. No i w końcu, chociaż byłam bardzo niepewna stwierdziłam, że czas zacząć.

Samogłoski
Dla nas okazał się to żaden problem, wcześniejsza nauka nie poszła tak całkowicie w las i mała znała samogłoski oprócz E, Y i Ó. Ale bardzo szybko jej to poszło. Książeczka 1 całkowicie wystarczyła. Chociaż mała ciągle myliła E z Y, i to przez dość długi czas, przestała mylić może przy sylabach z S i Z. Gdy myliła, pomagały gesty - przy Y unosiłam  ręce do góry i układałam usta tak, jak przy mówieniu Y, a przy literze E przeciągałam palec wzdłuż ust i układałam usta, jak przy mówieniu E.

Wyrazy dźwiękonaśladowcze.
No i tu się okazało, że największy problem to ja;P


Druga książeczka już nie poszła tak łatwo, bo za duże były moje oczekiwania i niecierpliwiłam się, że Gabi nie pamięta tych wyrażeń dźwiękonaśladowczych, które przecież są tak łatwe i oczywiste… Denerwowałam się, że powoli jej idzie i nie umie, już po pierwszym czytaniu książeczki ich sama przeczytać. Na szczęście szybko przyszło otrzeźwienie, że trzeba jej dać czas i wszystko powoli opanuje w swoim tempie, że jak tak dalej pójdzie, to daleko z tym czytaniem nie zajdziemy.


Później jak znalazłam serię „Moje sylabki” to mała się ich nauczyła i czytała bez problemu.


Trzecia  książeczka – sylaby P i M.
To było tak naprawdę pierwsze zastosowanie metody p.Cieszyńskiej i na początku czułam się bardzo niepewnie:) Nie doczytałam, żeby najpierw nauczyć sylab otwartych, a potem dopiero zamkniętych, w efekcie Gabi wolała te zamknięte i otwarte po prostu czytała od tyłu. Natychmiast skupiłyśmy się tylko i wyłącznie na sylabach otwartych. Tutaj też moje oczekiwania były zbyt wielkie, bo oczekiwałam od niej na pierwszym czytaniu książeczki, że już zaliczy wszystkie 3 etapy na samym początku (etap I- powtarzanie, II – rozumienie, III – czytanie). Na szczęście nie udało mi się jej zniechęcić do czytania zanim zrozumiałam, że ma swoje własne tempo. Pracowałyśmy na "moich sylabkach" 
I dokonałam wielkiego odkrycia;D Blogów mam, które uczą dzieci czytać i robią to inaczej niż w szkole:)  Była to niesamowita pomoc, czerpałam z blogów pomysły i zaczęłam wymyślać swoje.

Pomoce z tamtego czasu w większości się gdzieś podziały, więc będzie bez zdjęć:) Mam nadzieję, że będzie wiadomo o co chodzi:)
Porobiłam pary z sylabami i grałyśmy w memory i piotrusia.
Bawiłyśmy się dużo z zakrętkami od butelek. Na różne sposoby. Napisałam sylaby na kartce i mała musiała zaznaczyć sylabę na kartce i szukać nakrętki w drugim pokoju. Bawiłyśmy się w takie "małe bingo". Sylaby leżały odwrócone na stole, miałyśmy różne sylaby na kartkach i losowałyśmy po kolei. Kto pierwszy wszystkie zbierze ten wygrywa. Układałyśmy też słowa z zakrętek.

To są nasze karteczki, o których mówiłam w pierwszym poście. Bardzo nam się przydały na początku nauki. To były pierwsze słowa Gabryni. Tam gdzie są kółeczka pod obrazkami, były miejsca na nakrętki, potem dopiero dorobiłam karteczki, które były bardziej poręczne:) 






 Na początku zawsze przy ćwiczeniach miałyśmy ze sobą naszą książkę Kocham czytać i jak był jakiś problem to kazałam znaleźć taką samą sylabę w książeczce albo mówiłam: "tu jest napisane tak, jak robił piesek jak zdmuchiwał piórko", albo "To jest tak, jak śpiewał marsjanin"

 Tu są wszystkie nasze karteczki, które do tej pory używałyśmy. Ostatnio Gabrysia je sobie wszystkie poukładała, podobierałyśmy podpisy i skorzystałam z okazji, żeby zrobić zdjęcie;)





Poznawanie pierwszych kilku par sylab było najdłuższe, ale każda kolejna para przychodziła szybciej, niż poprzednia:)

I to właśnie były nasze najpierwsze początki:).

A w obserwatorach bardzo miło mi powitać Kasię i Zielone myśli:) 

sobota, 11 maja 2013

Czytamy dalej:)

Ostatnio brak mi weny i ciężko mi cokolwiek dla małej do roboty wymyślić. Przez to dużo czasu spędzamy na dworze, ale trochę też czytamy;)

Czytaneczka samoróbka

Szybkie sprawdzenie, czy mała pamięta czasowniki globalne.

Poznałyśmy nowe sylaby z C i Ł. Gabi zna już litery i przez to, te sylaby nie sprawiły jej trudności. Ale najważniejsze, że nie literuje.

Dopasowanka z balonikami.

I kolejna czytaneczka:)


Dalej ćwiczymy sylaby zamknięte i dzisiaj ćwiczyłyśmy sylaby trzyliterowe, których chyba najwięcej w tym naszym języku... Gabi powiedziała, że to banalne;D







środa, 8 maja 2013

Lody, lody dla ochłody!

Gabrynia jest wielką wielbicielką lodów. Mogłaby je jeść o każdej porze dnia i roku, najchętniej na śniadanie, obiad i kolacje. Czas więc otworzyć lodziarnię:)

"-Witam Panią. Jakiego loda Pani podać? Na patyku, kulkowego? Ile kulek? Jakiego smaku?;)
- Poproszę 3 kulki: WI, RA i PA i loda na patyku MARIKA
- Proszę bardzo:)"


A tutaj doświadczenie chemiczne;D
Od 1,5 roku stoi sobie spokojnie w naszej szafce słoiczek. W słoiczku troszkę octu i miedziany drucik. Ocet nabrał ślicznego kolorku:) Raz na jakiś czas jak sobie przypomnimy to zaglądamy do szafeczki, żeby sprawdzić, czy coś się zmieniło:) Ostrzegam: reakcja zachodzi poooowoli:)

A jeszcze muszę pochwalić moje maleństwo! Wczoraj dałam jej do przeczytania czytankę z Moich sylabek i normalnie przeczytała prawie płynnie!. Było słychać podział na sylaby, ale naprawdę szybko jej to poszło:) Aż się zdziwiłam:D

Bardzo serdecznie witam wśród obserwatorów: Figurettes, Katarzynkę, Madredziecko i Sylabę!